Od 2017 zajdzie prawdziwa rewolucja, jeśli chodzi o wycinkę drzew na prywatnej działce.
Chodzi konkretnie o nowelizację ustawy o ochronie przyrody. Przewiduje, że bez zezwolenia będzie można wyciąć drzewa lub krzewy na prywatnej posesji, pod warunkiem jednak, że ich usunięcie nie będzie związane z prowadzeniem działalności gospodarczej.
Projekt określa jednocześnie, jakimi kryteriami mają się samorządy kierować. Wśród nich są m.in.: gatunek, wiek, wycinka związana z prowadzeniem działalności gospodarczej, wpis do rejestru zabytków.
W swoim projekcie posłowie PiS nie zamierzają rezygnować z zezwoleń, gdy wycinka jest związana z prowadzeniem firmy. Decyzję w tej sprawie mogą jednak podjąć radni.
Stawki opłat nie mogą jednak przekroczyć 500 zł dla drzew, a dla krzewów – 200 zł. Te najwyższe z rozporządzenia potrafią wynieść 17 tys. zł, a nawet 131 tys. zł.
Obecnie o tym, czy właściciel działki musi mieć zezwolenie czy nie, decyduje obwód pnia na wysokości 5 cm. Zezwolenie nie jest potrzebne, jeżeli nie przekroczy on 25 cm. Obwód topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego i srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego nie może przekroczyć 35 cm.
Takie zmiany oznaczają, że skoro nie będzie zezwoleń, nie będzie także horrendalnie wysokich kar za ich nielegalną wycinkę. Część starych kar za nielegalną wycinkę na cele czysto prywatne prawdopodobnie zostanie anulowana.
Z przepisów przejściowych nowelizacji wynika, że może tak się stać, gdy postępowanie nie zakończyło się decyzją ostateczną przed wejściem tej nowelizacji w życie.
Autor: r.krupa@rp.pl
Źródło: rp.pl